Aktualności

Channeling z Anglii – Jeszua w Park Place

Obejrzyj nagranie wideo channelingu z Anglii w języku angielskim.

Channeling Jeszuy za pośrednictwem Jayema
podczas Festiwalu Drogi Serca,
Park Place, Anglia, listopad 2018 r.

Teraz zaczynamy! 

I zaprawdę ponownie witam was umiłowani i święci i, zaprawdę, pradawni przyjaciele. Zaprawdę witam was, którzy zrodzeni jesteście z Ojca przed wszystkimi światami. Zaprawdę, witam ciebie, Tego, który jest Chrystusem. Zaprawdę, witam was, każdego z was z osobna, którzy podróżujecie od tak dawna i w tak odległe miejsca poprzez labirynty snów oddzielenia po to, by spotykać wszystko, co ujawnia wam Prawdę o tym, kim i czym jesteście. Zaprawdę, witam cię, O święte Dziecię Boga.

Jestem z wami od tego pradawnego początku, zanim zaczął się czas, albowiem jesteś mi bratem, jesteś mi siostrą. A nawet więcej – jesteśmy jednego Światła, jednej Duszy, jednego Serca. Ale oczywiście nie mówię tutaj o sercu, które bije w ciele, lecz o Sercu, dzięki któremu bije serce ciała. Jesteśmy jednego Oddechu, ale mówię oczywiście nie o oddechu indywidualnych ciał, lecz o Oddechu, dzięki któremu oddychają wszystkie ciała. Jesteśmy jednego Światła, nie światła, które widzą oczy ciała, lecz Światła, dzięki któremu wszystkie ciała mogą dostąpić błogosławieństwa widzenia oczami Miłości. Jesteśmy zaprawdę tym Światłem, tym Oddechem. Jesteśmy zaprawdę tym Sercem. Jesteśmy Jedną Duszą. 

Razem, jako ten Jeden, jak gdyby wielki Promień Światła, który wybuchł nieskończoną liczą iskier, zrodziliśmy wyodrębnianie się, ażebyśmy mogli razem jako Jedno stwarzać wszystkie światy, wszystkie możliwości. Podróżowaliśmy w najciemniejsze z tych możliwości, razem, zawsze. Podróżowaliśmy na największe wyżyny tego Światła, razem, zawsze. I obyś to dobrze przyjął, istnieją światy poza światami i kolejne światy poza kolejnymi światami, wymiary poza wymiarami i poza kolejnymi wymiarami jednego fundamentalnego, wiecznego Światła. To Światło jest w tobie teraz. To Światło jest Istnieniem twego istnienia. To Światło jest Duszą twej duszy.

A zatem kiedy ktoś zaczyna odczuwać pierwsze słabe pragnienie, aby się przebudzić, by wrócić do Domu, by przypomnieć sobie Boga, by przypomnieć sobie Prawdę o tym, kim jest, wówczas to, co się dzieje, a dzieją się rzeczy zaprawdę nadzwyczajne, związane jest z faktem, że wszystkie iskierki tej Jednej Duszy, tęsknota utrzymywana w każdej iskierce Światła, którą możesz zwać wyodrębnioną duszą, woła, modli się, tęskni za tym samym przebudzeniem, które czujesz, że zaczyna cię pobudzać. A jednak, w niezwykłej nieskończoności wymiarów i światów, postrzeżeń, wzorców wibracji, będą tacy, którzy wydają się być gotowi, by to przebudzenie przyjąć i pójdą dalej i wyjdą trochę przed innych. W nich zrodziła się dojrzałość. Oni ją przyjęli. I teraz słyszą Głos, a nie ich własne wołanie: „Chodź do Domu. Przyjdź i zobacz Prawdę o tym, kim jesteś”. Gdy zaczynają być pobudzani tym Jednym Głosem, który jest Głosem wszystkich Dusz, albo wszystkich iskierek Światła, we wszystkich wymiarach i wszystkich światach, ich podróż nie odbywa się w samotności, albowiem podróżuje z nimi cały Kosmos. 

Za każdym razem więc, gdy myślisz miłującą myśl, za każdym razem, gdy otwierasz bramę swego Istnienia na Moc przebaczenia, za każdym razem, gdy oddychasz świętym Oddechem Boga i odważasz otworzyć się właśnie poprzez tę tęsknotę, aby otrzymać dary Ducha, owoce możliwości Samego Boga, to wówczas zaprawdę już podźwignąłeś najdalszą z gwiazd. Albowiem wibracja, jaka się pojawia w tobie poprzez twe pragnienie, jest odczuwana, jest poznana w pewnym wymiarze i na pewnym poziomie, w każdej iskierce Duszy, w każdym wymiarze i w każdym świecie. 

Albowiem już słyszeliście, jak wam mówię: oddzielenie nie istnieje nigdzie w całości Stworzenia, za wyjątkiem bycia jakimś spostrzeżeniem i stworzeniem świata, w którym wydaje się, że oczywistością jest to, że istnieje tylko oddzielenie, że Dusza jest daleko od swego Boga, że zaprawdę Dusza została zapomniana i zastąpiona konstruktami umysłu i utożsamienia się z ciałem, które wydaje się udowadaniać, że jest dystans pomiędzy tobą, a twoim bratem lub siostrą. Albowiem znów powiadam wam, choć złudzenia mogą mieć Moc związania, wiążą one jedynie dlatego, że ty, święte i jednorodzone Dziecię Boga, przekazałeś tę Moc swemu stworzeniu, zrodziłeś złudzenie i wiele jego form po to, aby zostać związany, po to, aby doświadczać, nie samego oddzielenia, ale tego konkretnego owocu Mocy, jaka jest w tobie. 

Czy możesz więc zacząć rozumieć i czy możesz odważyć się być gotowym na zaakceptowanie, że za każdym razem, gdy oddychasz świętym Oddechem Boga, za każdym razem, gdy otwierasz Serce w głębi prawdziwej Komunii modlitwy, która nie jest błaganiem Boga, by przyniósł ci wielkie dary, lecz pamiętaniem, że „Ja i mój Ojciec jedno jesteśmy”, że „Miłość jest istotą mojego Istnienia”, że Światło, to samo Światło, które świeci w tobie i daje ci istnienie, już rozświetla cały Kosmos. Albowiem to właśnie Światło jest Światłem, które pozwala ci widzieć kwitnący kwiat. Albowiem to Światło jest również w tym kwiecie. Jest w drzewie, w wietrze. Jest w każdej miłującej myśli. Gdziekolwiek byś się nie odważył wyruszyć w polu świadomości, wszędzie widziałbyś Światło, które jest w tobie teraz. To Jedno Światło rodzi całe Stworzenie i ty jesteś tym Światłem. 

Kiedy oddychasz świętym Oddechem Boga, kiedy spoczywasz w Komunii prawdziwej modlitwy, kiedy w głębi swego Serca odważasz się odczuwać tęsknotę za Bogiem, kiedy jesteś gotowy, by odszukać w sobie odwagę — to będzie wyglądało jak odwaga po tej stronie płotu, gdzie są złudzenia, a jest to oczywista Moc, gdy patrzy się od strony płotu Chrystusa — by zdecydować się na wybór przebaczenia, by zdecydować się na pozwolenie tej tęsknocie prowadzić cię wiarą — nie poznaniem, lecz wiarą — do tego, czego już dłużej nie wydajesz się wiedzieć, a co nazwałbyś to nie-wiedzą, tym co nieznane… Za każdym razem, gdy jesteś gotowy, by podążać za skutkiem wiary, która rodzi się z uczucia tej tęsknoty zamienionej w modlitwę Serca — czy to przez wybaczanie, czy to przez oddychanie Oddechem Boga, czy przez pragnienie jeszcze większej obecności Ojca — ta tęsknota i wybór, jaki podejmujesz za jej sprawą, odczuwane są w każdej iskierce Światła, w każdym wymiarze każdego świata. 

I choć może się wydawać, że ktoś inny, w jakimś innym wymiarze, albo twój najbliższy sąsiad, będzie się całkowicie opierał i będzie kompletnie — jakbyście to powiedzieli w waszym świecie — nieświadomy obecności Jedności, nieświadomy Rzeczywistości Boga, i gdy on będzie bardzo mocno opierał się przed czymkolwiek, co mogłoby go zmienić, bądź pewien, że i on już został dotknięty tęsknotą i modlitwą twego pragnienia. Dzielę się tym z wami, ponieważ chcę wam mocno uświadomić, jak ważne jest teraz, w waszym kontekście czasu, w tym wymiarze, dla wielu, wielu, wielu Istot, by rozpoznały Moc, która w nich mieszka. Aby zrozumiały, że choć może się wydawać, że trwają w samotności swego mieszkania, w którym jest ich ciało, to jednak nie są sami i ich modlitwa, ich tęsknota odbija się echem poprzez wszystkie wymiary i już w tej chwili roztapia, zmiękcza, rozprasza jedną i jedyną energię, o której można powiedzieć, że stworzyła oddzielenie poczynając od momentu, gdy go zapragnąłeś, do momentu, gdy go doświadczyłeś — a cóż innego może być tą energią, jak nie lęk. Albowiem, jedynie lęk blokuje Miłość Boga do ciebie. To właśnie jedynie lęk przesłonił twe własne rozpoznanie kim jesteś i czym jest Stworzenie. 

W tej godzinie chciałbym wam mocno uświadomić, wiedząc, że to przesłanie dotrze do bardzo, bardzo dużej liczby iskier Światła — możecie być spokojni, że się o to zatroszczę — że ważnym jest, aby wszystkie Istoty, które usłyszą te słowa, przyszły i usiadły w samotności swej izdebki, i żeby wiedziały, że wszelka Moc w Niebie i na Ziemi mieszka w nich teraz. I że gdy otworzą się na ich tęsknotę wyjścia z okowów lęku i wejścia w pamięć o Miłości, wówczas to Światło już eksploduje, już dotyka Serca i Duszy każdego w każdym wymiarze. Gdy to Światło twej tęsknoty, jako Moc twej modlitwy, dotyka — ponieważ jesteście wyłącznie Jednym — iskierek Światła, nie tylko w każdej odczuwającej Istocie w każdym wymiarze, ale dosłownie we wszystkich formach Stworzenia: czy to w źdźble trawy, w kwiecie, zwierzęciu, minerale, takimi, jakie je wszystkie znacie w waszym wymiarze (czyż one nie są wibracjami energii Światła, które przybiera formę, abyś mógł ich doświadczać w tym wymiarze?)… Wówczas każda iskierka Światła jest podźwignięta, każda iskierka Światła jest dotknięta błogosławieństwem Chrystusa.

Albowiem kiedy poczułeś ową tęsknotę i się jej poddałeś, kiedy byłeś gotowy, by odłożyć impet umysłu i świat, jaki ten umysł stworzył pozornie wokół ciebie, i gdy odprężyłeś się i rozpoznałeś swą tęsknotę za Bogiem, kiedy poczułeś ów impuls w głębi swego Serca — Serca, dzięki któremu bije twe fizyczne serce — to wówczas już wcieliłeś Chrystusa. Odczułeś najgłębszy impuls czystej Duszy dokładnie tam, gdzie jesteś, dokładnie tam, gdzie uprzednio wierzyłeś, że siedzi w fotelu oddzielona istota, sama w pomieszczeniu. Owa tęsknota za Bogiem jest Bogiem. Jaśnieje jako Chrystus. Jest dokładnie tą energią, która przypomina ci, że „Ja i mój Ojciec Jedno jesteśmy”.

A tęsknotą jest: „Abym mógł poznać to pełniej, aby mogło to działać przeze mnie jeszcze głębiej”. I tak się dzieje, najpierw poprzez tę iskierkę Światła, którą zwiesz indywidualną Duszą. Światło jaśnieje lub emanuje poprzez Wyższy Umysł, który jest połączony z emanującą z niego Duszą, która również emanuje Światło w głębsze wymiary spowalniającej gęstości i wibracji, rodzącej pewną jakość umysłu, w której może zacząć pojawiać się to coś zwane ego, i w której moją zacząć rodzić się pierwsze elementy lęku. I przelewa się on poprzez emocjonalne pola i poprzez te warstwy Światła, które stają się gęstością, stają się światami, stają się waszym światem, twoim ciałem, ciałem bliźniego. Chrystus jest Duszą twojej duszy. Chrystus jest Sercem twego serca. Nic dziwnego, że nazwaliście tę ścieżkę Drogą Serca.

Ta ścieżka ma swój początek w bardzo odległej przeszłości. Dzieliłem się tym z wami już wiele razy, że została wdrożona według waszej miary czasu tysiące lat temu w starożytnym Egipcie. Zaczęła pobudzać Serca Ludzkości. Zaczęła rozkwitać wszędzie na całym globie, gdy to Jedno Serce zostało poruszone, by wybudzić się ze snu oddzielenia. Rozwinęła się, tak jak teraz ją znacie, w starożytnym Egipcie. Stała się tradycją tych, których zwiecie Esseńczykami. Rozkwitła przechodząc w to, co zwiecie Szkołami Tajemnymi. Rozkwitła i stała się tym, co możecie znać jako kontemplacyjne tradycje w pewnych teistycznych religiach. To pasmo Światła, ta pamięć, która jest Pojednaniem, była chroniona przez wiele — jak je zwiecie — religii i kościołów, nawet przez te, które były i są przez was osądzane. Czyż nie jest już czas, by wybaczyć wszystkie osądy i rozpoznać, że nic nie może pojawić się w formie, która nie służy planowi Boga?

Wyraźmy więc razem wielkie dziękczynienie każdemu bratu i każdej siostrze w całej historii Człowieka, która jest historią snu oddzielenia i jego Przeistoczenia, każdemu bratu i każdej siostrze, którzy usłyszeli wołanie i poczuli tęsknotę Serca serc, i wyruszyli na pustynię, aby siedzieć w ciszy dniami, tygodniami, miesiącami i latami bez przerwy, podążając za tą tęsknotą. Podziękujmy za wszystkich, którzy starali się odnaleźć jakiś sposób na stworzenie pewnego rodzaju organizacji, w której mogło emanować i być rozdawane Światło, w której nauczania w początkowych fazach rozpowszechniania, czy też osadzania się w Ludzkości mogły być powtarzane, mogły być dawane, mogły być spisywane tak wiernie, jak były pamiętane. Czy możesz zacząć ufać czystości tęsknoty Serca serc w każdej Istocie, która jak się wydaje poprzedziła cię w przestrzeni i czasie? 

Zapraszam cię zatem teraz, właśnie w tym momencie, byś otworzył na oścież bramy Serca i tam pozwolił spocząć twej uwadze i byś zwyczajnie poprosił Ducha Świetego: „Pokaż mi Ludzkość. Pokaż mi jak Istoty były dotykane tą samą tęsknotą, którą poznałem, którą odczułem, która spowodowała, że wyruszyłem na łono Natury, czy też rozpocząłem proces szukania Prawdy”. Czy możesz podziękować za to, jak te Istoty zrodziły z niczego coś, w czym mogły zaistnieć przejawienie, objawienie i pamięć o Bogu? Czy możesz wybaczyć sobie za swoje na nich projekcje, tak jakby były czymś złym, czymś poniżej ciebie? To, co jest częścią ciebie, nie może być czymś niżej ciebie.

Wyraź wielką wdzięczność tym, którzy wskazywali drogę, a którzy przyszli przed tobą. I to dzięki ich tęsknocie, dzięki ich poddaniu się oraz ich oddaniu, czy to przez spisywanie słów, czy przez ustanowienie rytuału, albo w postaci budowli wielkich katedr, których jest trochę w tym kraju… Czy możesz zobaczyć, że zawsze błędem było postrzeganie ich jako tych, którzy starają się mieć nad tobą kontrolę? Albowiem to, co oni zrodzili, pochodzi z tej samej tęsknoty. I właśnie dzięki temu, co zrodzili, ty byłeś w stanie rozpoznać, że Ludzkość zawsze wiedziała, że „Bóg jest” jako echo pradawnego wspomnienia — przesłoniętego przez lęk, och tak wypaczonego, powykręcanego przez zniewalające drogi ego, które znane było w swoim czasie jako Szatan. Albowiem lęk rodzi formę tego, co przesłania Boga.

Czy możecie więc zobaczyć, że wszystkie Istoty przed wami pobudzane były tym samym pragnieniem, czuły się tak samo zagubione, jak wy się czujecie, i odkryły sposób modlitwy, odkryły sposób dotarcia do Wyższego Umysłu, i zaczęły otrzymywać wystarczającą liczbę jego ziaren, aby oddać swe życie w pewien sposób, aby przejść przez ciemność, aby szukać Prawdy, i starały się zostawić ślady, które mogą służyć tobie i wszystkim Istotom, gdy dokonuje się to wielkie Pojednanie? Czy nie nadszedł już czas, by poprosić ich wszystkich o wybaczenie tobie? Albowiem nigdy nie było i nie ma organizacji utworzonych przez umysł Ludzkości, czy to świeckich, duchowych czy religijnych, które mają choć jeden gram mocy, by sprawować nad tobą kontrolę, o ile nie dasz im na to pozwolenia.

I za każdym razem, gdy ci, którzy weszli na duchową ścieżkę, przynaglani swą tęsknotą za Bogiem zostawali pokonani przez własny lęk i wypaczali go w stronę kontroli czy kary, czy winy, czy czegokolwiek innego, czyż nie jest to to samo wypaczanie, jakie odczuwałeś w swoim własnym Istnieniu? Czyż nie wypaczałeś również Światła w lęk? Czyż również nie szukałeś kontroli, dominacji nad innymi? Czyż nie patrzyłeś na innych, którzy wydają się różni od ciebie i czyż nie obarczałeś ich winą? Czyż nie jest to ta sama energia? Albowiem jak mógłbyś nawet zacząć widzieć w nich winę, gdyby nie była ona również w tobie?

Dlatego też chcemy wam coś zaproponować, coś, czego być może nikt z was nigdy nie próbował. Zadaj sobie pytanie: „W jaką religijną lub duchową tradycję wcieliłem się czy też się urodziłem?”. Dla wielu z was będzie to tradycja, którą zwiecie chrześcijaństwem. Wierzysz i wielu w tej formie tradycji wierzy, że chrześcijaństwo zostało nazwane moim imieniem, imieniem Jeszuy syna Józefa, lecz wasz brat i przyjaciel i człowiek kroczył po tej Ziemi, tak jak wy kroczycie, pobudzała go ta sama tęsknota, być może wiedział trochę więcej o oddaniu i gotowości, aby być radykalnie przemienionym przez Miłość Boga, jednak bądźcie pewni, że ta religia nie została nazwana moim imieniem, albowiem moje imię to nie Chrystus, lecz Jeszua. Religia ta została nazwana waszym imieniem. Została ona nazwana waszym imieniem. I jest to przypomnienie, że Chrystus jest tym, kim wy jesteście. 

Wielu z was poddaje osądom to, co — jak wierzycie — jest od was odrębne i narzucone wam, aby was zniewalać. Jednakże powiadam wam, ty jesteś twórcą wszelkich form istnienia. Jeśli mamy do czynienia z nadużyciem w celu zniewolenia, jest tak, ponieważ pragnąłeś tego i ponieważ sam siebie oddałeś temu w niewolę. Dlatego też wybacz twoim braciom i siostrom, którzy byli tu przed tobą i pomimo swych spowodowanych lękiem wypaczeń i ulegania pokusom lęku, byli oni jednak pobudzani tą samą tęsknotą, która pobudza ciebie. 

A może twoją religią jest to, co zwie się judaizmem, coś co jest mi dużo bliższe, albowiem, jak dobrze wiecie, kiedy kroczyłem w tym wymiarze jako człowiek, to, co zwie się chrześcijaństwem, w ogóle nie istniało. Zatem judaizm jest bliższy memu doświadczeniu jako człowiekowi tego świata. A może twoją religią będzie to, co zwie się hinduizmem — nie ma znaczenia, w jakim „izmie” się urodziłeś. 

Przyjrzyj się temu gruntownie i poświęć temu trochę czasu w każdym z siedmiu dni. A wieczorem, gdy będzie zachodzić słońce, zapal świeczkę na ołtarzu. I gdy zapalisz świeczkę, zaproś Ducha Świętego, aby wniósł ową duchowość, ową religię, ową ścieżkę w twą świadomość. Robiąc to, poproś Ducha Świętego, aby spoczął na czubku twej głowy, zaproś święty Oddech, aby niósł Światło w dół poprzez umysł, do serca i przez całe ciało. Gdy pozwalasz Duchowi Świętemu przynosić ci obrazy, formy, struktury, a nawet nauki, nawet głosy tych, którzy odbywali tę podróż przed tobą w tej konkretnej formie, i gdy każdy przychodzi do ciebie (to może być obraz katedry, to może być ten pierwszy raz, gdy słyszałeś jak ze świętej księgi naucza ten, którego zwiecie pastorem) — bez względu na to, jaki to jest obraz, jaki to jest głos czy obraz osoby, zatrzymaj się przy każdym, oddychaj powoli, udzielaj mu swego wybaczenia. A następnie poproś go o wybaczenie tobie za jakikolwiek osąd, który o nim wydałeś, albo o tym głosie, albo o tych naukach, albo o tych dzwonach, albo o tym kadzidle — to nie ma znaczenia, czym to jest. Niech Duch Święty ujawni ci obrazy, widoki, dźwięki, wspomnienia, nawet tych pradawnych dni, które zostawiły w tobie pewien osąd, nie z powodu tego, co ci zrobiono, ale z powodu tego, co ty zrobiłeś z tym, co ci zrobili, tak aby przebaczenie mogło zostać w tobie dopełnione, gdy wyraża ono i dotyka wiele form poszukiwania Boga przez ludzkość.

Wszystko to zostało zrodzone z tej samej udręki, którą sam odczuwałeś, tęsknoty za czymś, co intuicyjnie wiesz, że istnieje, lecz co zostało zagubione, tęsknoty, by znaleźć sposób zbudowania mostu prowadzącego z powrotem do Boga, tęsknoty, która zaczęła się po prostu podobnie — od twych prób zbudowania twoich prowadzących z powrotem do Boga mostów, których następnie użyłeś na rzecz swego ego, a następnie osądziłeś je za to, że cię zawiodły. Zatem również wielu braci i sióstr przed tobą upadło czy uległo pokusie, by pozwolić lękowi uzurpować wizje Miłości. I zwyczajnie tak jak ty tęskniłeś i tęsknisz, aby ci wybaczono, aby wina, którą nosisz jako efekt wielu ran, została od ciebie zabrana, tak samo twoi bracia i siostry, którzy przyszli przed tobą tysiące lat wcześniej, tęsknią za wybaczeniem, tęsknią, aby ich stworzenia i wypaczenia zostały im wybaczone.

I w tej godzinie, chcę szczególnie zwrócić uwagę na jedno takie — jakiego słowa byście tu użyli? — zjawisko wypaczenia tego, co wydawało się być dobrą intencją. Znacie to, co zwie się inkwizycją? Czy kiedykolwiek ją osądzaliście? Czy zastanawialiście się kiedyś, jak ktokolwiek mógł wspierać i sankcjonować próbę wyplenienia Bożej Kobiecości, aby uwolnić świat od heretyków? Zapraszam was, abyście zobaczyli, że głęboko wewnątrz przejawionego skutku, wypaczonej Miłości, była zaprawdę bardzo czysta intencja. Intencja jest ta sama, jaką zawsze znacie — aby pozbyć się tego, co może przesłonić Prawdę Boga w twym Istnieniu. Lecz ponieważ nie poznałeś Prawdy Boga, ponieważ bałeś się poddać jej ogniu i pozwolić, by zaszło prawdziwe Przeistoczenie, nie mogłeś widzieć wyraźnie. Podobnie ci, którzy to zainicjowali, znali to samo ziarno czystej intencji jako przesłonięte i wypaczone, ponieważ nie wiedzieli, że Prawdą Boga jest Miłość. Zaczęli brać różne formy za będące bardziej ważne od innych form. W lęku — jak dobrze wiecie — ci, którzy cię nie aprobują, wydają się stawać twoim wrogiem. Ci, którzy nie przyłączają się do ciebie, choćby mówili tym samym językiem, mieli ten sam kolor skóry, spożywali taką samą żywność, wierzyli w te same idee, zaczynają wyglądać jak ci, których zwiesz autsajderami. Czyż nie jest to prawdą? Czy kiedykolwiek bałeś się autsajdera? Czy kiedykolwiek przejawiałeś energię chęci pomocy heretykom i potępionym, by poznali to, co ty znasz, myląc swą wiedzę z koncepcjami, ideami i przekonaniami dogmatu?

Albowiem zaprawdę wszystkie idee są symbolami symboli i są pod dwakroć odsunięte od Rzeczywistości. Wszystkie słowa są symbolami idei, a idee są symbolami Tajemnicy Boga. Lecz czyż zbyt łatwo nie gubimy pokory i nie zaczynamy utożsamiać się z zewnętrzną formą idei, w nadziei, że może zastąpić ona brak ognia Miłości, który płonie w Sercu Chrystusa? To zatem było wypaczenie, które obróciło dobrą intencję w to, co znacie jako inkwizycję. Kiedykolwiek lęk wypaczył Miłość w pewną formę szaleństwa, rezultatem może być coś, co jest — jak to zwiecie — przerażające. Kiedy wam o tym mówię, mówię z pewnej formy własnego doświadczenia. A jednak powiadam wam, ta sama Moc, która była we mnie wówczas, może być obudzona w tobie teraz, a tą Mocą jest przebaczenie, tą Mocą jest przywrócenie Rzeczywistości Chrystusa, który może spojrzeć na wszystkie Istoty i który wie, że to, co nie jest Miłością, jest jedynie wołaniem o pomoc i uzdrowienie. A Chrystus, choć ukrzyżowany, znienawidzony, odrzucony przez głosy lęku, torturowany, wrzucony do więzienia, jednakże zwraca się do swego prześladowcy z tęsknotą modlitwy Serca w Jedności Boga — „Jak mogę uwolnić mego brata i siostrę z bólu ich własnego lęku?”.

To było tym Przeistoczeniem Pełni, której już wcześniej dostąpiłem w swej podróży, obdarowany i wspierany przez tak wielu nauczycieli, tak wielu nauczycieli — mężczyzn i kobiet, od wczesnego wieku. Od wieku lat 4 lub 5 byłem już nauczany, już byłem prowadzony. Dano mi tak wiele wsparcia, abym szukał Boga, abym pamiętał Boga, abym praktykował drogi wybaczania, drogi Miłości Siebie Samego, aż w końcu zapłonęła we mnie tęsknota, aby być wcieleniem Boga, jakim jest Chrystus. I w owym dniu i owej godzinie, kiedy ci, którzy zagubili się w lęku, starali się mnie pozbyć poprzez ukrzyżowanie, w żadnym momencie nie kurczyłem się, chowając przed Miłością, którą oni prawdziwie byli. Nieustannie trwałem w wewnętrznej modlitwie przebaczenia, tęsknoty — chcę, żebyście zwrócili na to baczną uwagę — tęsknoty i modlitwy w mym własnym Sercu i Duszy: „Ojcze, jak mogę uwolnić tych, którzy mnie pojmali?”. I od tej pory dość mocno się w to angażuję. 

Zaprawdę, moi umiłowani bracia i siostry, czy nie zechcecie dać daru wielu waszym braciom i siostrom, którzy tęsknili za Bogiem, lecz których wypaczył ich lęk i nie wyrażali Miłości, lecz wołali o pomoc i uzdrowienie? Czy nie zechcecie dać im daru waszej łaski, waszej tęsknoty, modlitwy, aby stać się Tym, kogo Ojciec może przemienić w Moc Chrystusa, aby wszystkie Istoty, wszystkie iskierki Światła, mogły zostać uwolnione, aby ich własna modlitwa o pomoc i uzdrowienie mogła być dopełniona, tak, aby oni również przyłączyli się do was w Zmartwychwstaniu? Czy nie jest już czas, by zrezygnować z przekonania, że masz wroga? Czy nie jest już czas, by zrezygnować z fałszywego postrzegania, zrodzonego z samego lęku, że coś na zewnątrz ciebie jest przyczyną twego nieszczęścia? Czy nie jest już czas, by prawdziwie zrozumieć, że to, co nie jest Miłością, nie jest złem, lecz lękiem? A tam, gdzie rządzi lęk, tam jest ból i cierpienie, i tęsknota za uwolnieniem. Czy nie zechcesz być Tym, który używa czasu konstruktywnie, tęskniąc, by Ojciec przemienił go w oblubieńca Miłości?

Czy zechciałbyś wejść w tę samą tęsknotę, tę samą modlitwę, która towarzyszyła mi, gdy z radością zmierzałem do tego, co zwiecie ukrzyżowaniem? Ponieważ już wówczas wiedziałem, że Ojciec odpowiada na moje pytania. Już wówczas żyła we mnie tęsknota. Albowiem wejrzałem na moich braci i siostry — i kiedy mówię to, nie mówię tylko o tych, którzy akurat istnieli równocześnie wokół mnie w przestrzeni i czasie — wejrzałem na moich braci i siostry, i zobaczyłem całą Ludzkość, rozciągającą się w czasie wstecz i wprzód, zagubioną pod ciężarem i zasłoną lęku, powtarzającą raz po raz te same wzorce. I spytałem mego Ojca: „Jak mogę uwolnić tych, którzy mnie pojmali? Jak mogę uwolnić moich braci i siostry od cierpienia ich lęku, od złudzenia, że Ty jesteś daleko, że będziesz ich sądził i potępisz ich? Albowiem oni potępiają jedynie samych siebie. Uczyń ze mną, co chcesz, tak abym był Tym, który uwalnia mych braci i siostry.”

Albowiem kiedy wejrzałem na nich, gdy siedziałem zanurzony w modlitwie i medytacji, zobaczyłem całą Ludzkość jako wir energii, w której wzorzec oddzielenia odgrywa się, jak to mówicie, aż do znudzenia. Patrzyłem tak długo, aż zobaczyłem, że nie patrzyłem na drugiego, lecz na siebie samego. Zobaczyłem dosłownie, że jestem Ja każdego ja, że jestem Sercem każdego serca i Duszą każdej duszy. I moją jedyną modlitwą stały się słowa: „Ojcze, uczyń ze mną, co chcesz, aby wszystkie Istoty mogły zostać uwolnione z piekła ich własnego cierpienia i przywrócone ich świętemu Wzrokowi, by zobaczyły, kim są, i aby widziały, że Ty istniejesz, i że jedynie Miłość jest Rzeczywista”.

Czy nie jest już czas, abyś stał się tak oddany Miłości, że stanie się to twą jedyną modlitwą, tak iż w każdym momencie, w jaki wchodzisz, już zamieszkujesz w tęsknocie głębokiego Serca, którym jest Chrystus; że za każdym razem, gdy patrzysz na innych, twą jedyną tęsknotą jest, by zostali oni uwolnieni z pozostałych śladów zrodzonych z lęku, tworzących poczucie winy, nienawiść do siebie samego, które są tak bolesne, że muszą być wyprojektowane na innych w szalonej próbie doznania ulgi i uwolnienia się z piekła oddzielenia od Boga?

A zatem, w każdym z następnych siedmiu dni, gdy będziesz patrzył na te obrazy, głosy i wspomnienia, formy, konstrukcje, idee, które będą ci przynoszone przez Ducha Świętego, za każdym razem zatrzymaj się i oddychaj Oddechem Boga, za każdym razem, gdy spoczniesz w Sercu Chrystusa, spójrz na te rzeczy i poproś je, poproś tę rzecz, tę ideę, to kadzidło, tę katedrę, czymkolwiek by to nie było, o przebaczenie. I kiedy prosisz je o przebaczenie, przebaczenie rozchodzi się przez całe Stworzenie, przez wiele wymiarów i wiele światów, gdzie Istoty tkwią w oddzieleniu z powodu własnego poczucia winy.

Czy nie jest już czas, abyś przyłączył się do mnie i zobaczył grzesznych jako bezgrzesznych? Nie jako koncepcję czy też ideę, o której myślisz w niedzielę rano, albo w sobotę przy okazji szabatu, albo kiedy siedzisz na poduszce do medytacji i obracasz w dłoni koralikami, lecz z każdym oddechem, z każdą odczuwaną tęsknotą, z każdym krokiem — abyś stał się Tym Jednym wcielonym, oddanym uwalnianiu grzesznych, przywracając ich do bezgrzeszności w twym własnym widzeniu, przyłączając się do nich i rozumiejąc, i rozwijając i rozpoznając, że jako Chrystus już jesteś Jednym ze wszystkimi Istotami. Że zaprawdę możesz pozwolić Duchowi Świętemu, aby przyprowadził do ciebie tych, którzy cierpią, abyś mógł spojrzeć na ich Istnienie i ich pobłogosławić. Możesz oddychać Oddechem Serca, który szerzy Światło. Możesz pozwolić, by otulił on ich — jak to mówicie — niczym kokonem. Możesz ich spowijać Światłem i przyspieszać to Światło coraz bardziej, coraz bardziej i jeszcze bardziej, aż stanie się ono tak jasne, że będzie wydawało się, że oni w nim znikają. I wówczas możesz do nich mówić: „Mój bracie, moja siostro, mój przyjacielu, jesteś bezgrzeszny. Jesteś miłowany. Miłujesz i jesteś godzien Miłości. Chodź, przyłącz się do nas w Zmartwychwstaniu. Uwolnij swe Serce. Albowiem nie zawiodłeś. Kocham cię. Wiem, że ty jesteś mną”. Możesz ich objąć ramionami twego Serca i tulić ich blisko, bez żadnego wysiłku, i w ten sposób przekazać częstotliwość Chrystusa, tak samo jak robiłem to ja, co pomagało innym doświadczać uzdrowienia z choroby ciała, przynajmniej na tak długo, jak byli oni gotowi pozostać wolni od postrzegania grzeszności.

Albowiem wielka jest pokusa lęku, wielki jest jego skutek — poczucie winy. Albowiem nikt nie może uzdrowić drugiego. Uzdrowienie przychodzi z wnętrza na zewnątrz. Lecz to, co możesz zrobić, to zademonstrować, że jesteś uzdrowiony, że znasz i rozumiesz Moc prawdziwego Przebaczenia, nie jako koncepcję czy ideę, lecz jako żywą Energię żywej Praktyki, żywej Miłości.

Któż zatem między wami przyłączy się do mnie i będzie ze mną kroczył? Nawet tak, jak ja kroczyłem w stronę tego, co zwiecie ukrzyżowaniem, z radosnym Sercem, wiedząc, że jestem pobudzany tęsknotą mego Ojca, by odpowiedzieć na moją modlitwę — by przemienić mnie i przenieść w pewną formę Istnienia, która mogła naprawdę przynieść światu takie Światło, które mogło dotknąć każdego Serca, każdego Umysłu, każdej Istoty, która cierpi sen oddzielenia. Czyż nie nadszedł już czas, by spocząć w takiej samej tęsknocie w sobie? Czy to już nie czas, by czas zakończyć?

Brzemię czasu istnieje tylko tam, gdzie Serce nie poddało się jeszcze w pełni, aby być błogosławieństwem obecności Chrystusa. Gdy wracasz do Pełni swego Istnienia, sam czas zostaje przetłumaczony na Wieczność. Zaczynasz tracić wszelkie poczucie czasu, ponieważ tracisz poczucie brzemienia. I zostaje ono zastąpione wzniosłą Przyjemnością, głębokim Pokojem, wyciszeniem doskonałej Radości, zrodzonymi z pewnej wiedzy, że „Bóg jest”. I w tym wyciszeniu potencjał Miłości może, i zaprawdę będzie rozkwitał za pośrednictwem twego oblicza i napełniał twą świadomość, przez to, co będziesz wyrażał, tworzył i we wszystkim, co będziesz robił. I bądź pewien, że to, co zostało puszczone w ruch tysiące lat temu jako Ścieżka Pojednania Ludzkości, będzie wypełnione i Niebo zstąpi na Ziemię. Albowiem poznasz, że nie musisz szukać Nieba, ani nie musisz opuścić Ziemi, aby do niego dotrzeć. Przynosicie Niebo na Ziemię za każdym razem, gdy kochacie i kochacie prawdziwie i czysto. 

Przyłącz się zatem do mnie i ufaj, że twoja forma ukrzyżowania nie musi być tak samo dramatyczna, jaką była moja. Oczywiście chyba że wolałbyś taką. To się da zorganizować, albowiem jeśli ją wolisz, przywołasz ją do siebie. Poprośmy zatem razem Ojca, aby nasze ukrzyżowania były łagodne i niewielkie, gdy przechodzimy z wielką Radością poprzez każdy krąg lęku do Pełni Królestwa Niebieskiego, do Mocy żyjącego Chrystusa, który wie, że tylko Miłość jest Rzeczywista, który nie patrzy na innych, lecz widzi tylko siebie samego i jest pobudzany jedną tęsknotą: „Aby nadszedł koniec cierpienia, aby ten stojący przede mną został uwolniony. Albowiem mój brat lub siostra jest uwolniona w mym świętym Widzeniu, ponieważ rozwinąłem umiejętność i zdolność błogosławienia, rozświetlania, uzdrawiania, nauczania, podnoszenia na duchu, inspirowania, podtrzymywania. Ponieważ mój brat lub moja siostra została podźwignięta, ja jestem podźwignięty z nimi, albowiem nie ma dwóch, lecz Jeden”.

A nawiasem mówiąc, gdy obserwujmy was, gdy obserwujemy wielu w różnych formach i praktykach, ale zwłaszcza tych, którzy zostali przyciągnięci do tego, co my zrodziliśmy jako właśnie tę konkretną Ścieżkę, chcemy wam powiedzieć, że jest pewna tendencja ulegania wielkiej pokusie tego, co zwiecie powagą, w której umysł ma tendencję do zapominania, że wszystko jest pod kontrolą Ducha Świętego. Zacznij więc każdy z twych dni z własnym planem działania, a następnie ciesz się obserwowaniem, jak Duch Święty totalnie go zmienia. I zaprawdę następnym razem, gdy zauważysz, że Duch Święty zmienił twój osławiony, niesamowity plan dnia, zatrzymaj się i oddychaj Oddechem Boga, i składaj dzięki za ujawnienie, co naprawdę ma znaczenie i gdzie jesteś prawdziwie wzywany. Jak by to było, gdyby przejść przez jeden dzień, w którym nieustannie dziękowałbyś Duchowi Świętemu za ujawnianie tego, czego w swym planie nawet nie byłbyś w stanie sobie wyobrazić? Czy przypadkiem nie pozwoliłoby ci to na lepszy sen w nocy, zamiast leżenia i biadolenia nad tym, jak to znów udało ci się ponieść porażkę? A kiedy to jest zbyt bolesne, przechodzi to w: „To oni mnie zawiedli”.

Radujmy się, że Duch Święty faktycznie koryguje wszystko i robi to teraz, w każdym momencie, jeśli jesteśmy gotowi zaufać, jeśli jesteśmy gotowi pozwolić rzeczom toczyć się swoim biegiem i się objawiać. „Miałem zamiar odwiedzić przyjaciela na drugim końcu miasta i oto stoję w sklepie spożywczym przed tym sprzedawcą, który wygląda na trochę przygnębionego”. Czyż to nie jego mam kochać? Zamiast szukać jakiejś, jak to nazywacie, mrożonej pizzy, by gnać do domu, aby następnie jechać przez całe miasto, by zjeść obiad z przyjacielem, z którym się umówiłem. I czekałem na to spotkanie cały dzień. I choć zepsuł ci się samochód, przyjaciel musiał zostać w pracy po godzinach, a później jego pociąg zatrzymał się na złej stacji, no i obiad z przyjacielem się opóźnia, opóźnia, opóźnia i opóźnia, a ty jesteś coraz bardziej i bardziej sfrustrowany, coraz bardziej i bardziej sfrustrowany faktem, że ten świat wydaje się tego nie rozumieć. A niektórzy z was strofują siebie samych za nieumiejętność radzenia sobie, nie widząc, że sprzedawca ze sklepu spożywczego jest trochę przygnębiony i potrzebuje obecności Chrystusa.

Dziękuję ci, Duchu Święty, za całkowite zrujnowanie moich planów. Daję ci pozwolenie na rujnowanie mojego planu każdego dnia i ujawnianie mi Twoich planów dla mnie. Albowiem moja tęsknota jest taka sama jak tęsknota Jeszuy tak dawno temu, a jednak pozostaje taka sama w każdej chwili. Ojcze, pomóż mi stać się tym Jednym. Ukształtuj mnie w to, co wie i potrafi błogosławić i potrafi być tak bardzo obecne, że Miłość dotyka głębię pod depresją, pod raną, pod czymkolwiek ta zasłona wydaje się być”, aby kochać Miłością Boga tego, który stoi przed tobą. Albowiem Bóg jest jedynie Miłością i kiedy tak czynisz, zaprawdę żyjesz Drogą Serca. Wszystko, co staraliśmy się wam dać przez te wszystkie lata, miało z zamierzenia usunąć zasłony, aby pomóc ci pogłębić widzenie, ale jeszcze więcej niż to — aby pogłębić twą zdolność bycia Tym, który jest obecny jako Miłość, nie jako ego. Albowiem te dwie rzeczy wzajemnie się wykluczają.

Starajcie się zatem odpoczywać w swym Sercu, umiłowani przyjaciele. Pamiętajcie, że Serce w waszym Sercu, dzięki któremu bije twe serce, jest tym samym Sercem, które daje Moc bijącego Serca sprzedawcy sklepu spożywczego, który jest trochę przygnębiony. To jest to samo Serce, które bije w każdym, kto odszedł przed tobą. I w tej tęsknocie, bez względu na to, jak bardzo jest ona ukryta lub jak bardzo została wypaczona, ta sama tęsknota za powrotem do Pełni Boga pobudzała ich, by tworzyć formy, które nigdy wcześniej nie istniały na tej planecie, w ich własnej próbie znalezienia drogi wyjścia z cierpienia i przekazywali ją i przekazywali ją, aż w końcu doszło do ciebie. Wybacz więc sobie za spoglądanie na wielkie katedry i za narzekanie, bo twoja matka i twój ojciec zmuszali cię do chodzenia to tego, co zwiesz kościołem. I wierz mi — jako dziecko ja również narzekałem na to od czasu do czasu.

Wiedz, że w tej godzinie zostało dane zaprawdę wielkie przesłanie. Największe z przesłań nie ma słów, lecz jest opakowane słowami i czeka na ciebie, aż je rozpakujesz. Uczynisz to, gdy będziesz trwał w ciszy swego Oddechu, swego Serca i swej Modlitwy i zaprosisz Ducha Świętego, by ujawnił ukrytą głębię w przesłaniu tej godziny. Gdy to uczynisz, niech to stanie się twą praktyką, jeśli tego zechcesz. Będziesz doświadczał uzdrowienia i objawień, które ogromnie przyspieszą twą podróż ze złudzeń do Rzeczywistości. A gdy zaangażujesz się w to, czym się z wami podzieliłem, nawet w tym wcieleniu przebudzisz się w pełni jako Chrystus, a twe Światło zaprawdę podźwignie najdalszą z gwiazd, albowiem mówi ono do Serca każdej Istoty w każdym wymiarze, w każdym świecie. Dlatego też niech ten dzień i godzina będą czasem, w którym ostatecznie zrezygnujesz z przekonania, że masz coś takiego, co nazywa się zwykłym życiem.

Czas może wyniszczać i może być marnotrawiony, i kiedy czas jest marnotrawiony, wówczas będzie wyniszczał. Poczujesz, że Światło, które być może rozwijałeś, zacznie usychać na winorośli, jeśli nie będziesz o nią dbać, jeśli nie będziesz jej podlewać, jeśli nie będziesz przychodził codziennie do ogrodu i nie będziesz uprawiał ziemi, nie z obowiązku, lecz z wielkiej Radości, ponieważ chcesz, aby Ojciec przemienił cię w to, co może uzdrowić całe Stworzenie. Czas dany tęsknocie Serca, które bije twym Sercem, przemieni i uzdrowi cię, a z tobą Stworzenie. Niech zatem ten dzień i godzina będą dniem i godziną, w której ostatecznie zadecydujesz, że marnotrawienie czasu od niczego cię nie zbawia. Tworzy jedynie brzemię, które powoduje, że zgromadzony przez ciebie skarb usycha, ponieważ nie troszczysz się o niego. I jeśli masz niewiele, to i tak to, co masz, będzie ci zabrane, nie przez siłę czy źródło na zewnątrz ciebie, ale przez twój własny brak Miłości do Siebie Samego. A myślałeś, że oglądanie powtórek w telewizji było dobrym sposobem na spędzanie wieczoru. Nigdy więcej. Czy nie jest już czas, żeby zmęczyć się tym, co nazywasz powtórkami?

Dlatego też zaprawdę, umiłowani przyjaciele, pozwolimy przesłaniu tej godziny zbliżyć się do końca, albowiem wierzę, że czujecie, słyszycie i odczuwacie, że przesłanie faktycznie osiągnęło swą pełnię. Weźcie to przesłanie niczym ziarno: cenne, bezcenne, rzadkie, które dzięki łasce wylądowało na twej dłoni. Obejmij je dłonią. Dotknij nim swego Serca. Wdychaj je w swe Istnienie. Przetrawiaj je w głębię swego Istnienia. Przynoś święte Wody żywej Prawdy poprzez modlitwę, przez wybaczanie, przez wszystko to, co karmi twą Miłość do Siebie Samego i pogłębia spokój twego Serca w prawdziwej modlitwie. Albowiem prawdziwa modlitwa jest ciszą.

Niech to ziarno zacznie się w tobie wybudzać. Niech zacznie kiełkować, kwitnąć i rodzić pełnię Chrystusa w tobie. A wówczas zaprawdę przyłączysz się do mnie w jedynej rzeczy, która ma znaczenie. Albowiem to, co ma znaczenie, to twój brat i twoja siostra, którzy cierpią piekło oddzielenia, ciężar winy i niegodności. Stań się tak bardzo oddany miłowaniu sprzedawcy ze sklepu spożywczego, że jego depresja zniknie i że nawet nie jesteś w stanie zrozumieć jak można marnotrawić czas. I niech czas stanie się dla ciebie objawieniem tego, co zawsze było wieczne. I kiedy go skończysz w jego Pełni w twym własnym Istnieniu, twoja potrzeba czasu również się skończy. I wówczas przyjdziesz tutaj, gdzie ja jestem, albowiem ja wyprzedziłem was trochę, aby przygotować dla was miejsce i by zasiać ziarno w przestrzeni i czasie, abyście mogli za nim podążać. Pozwól, by ten koniec przyszedł do ciebie, tak jak ja pozwoliłem na jego przyjście we mnie. A cel czasu się skończy. I są zaprawdę wymiary i światy w Królestwie Ojca, które czekają na ciebie. Ale nie ma sensu próbować do nich dotrzeć zanim będziesz gotowy. A będziesz gotowy i przygotowany poprzez przyjęcie Chrystusowej natury twego Istnienia tutaj. Oto zatem wielkie błogosławieństwo czasu i przestrzeni. 

Bądź zatem tym Jednym, który staje się żywym Chrystusem, który mieszka w Miłości, a nie w lęku i w ten sposób doświadcza Mocy Światła samej Miłości. Albowiem Moc Miłości jest znaczeniem Miłości.

I na tym kończąc, umiłowani przyjaciele, idźcie w głębokim Pokoju. Świętujcie ze sobą. Spoglądajcie uważnie na siebie nawzajem oczami Miłości, Wdzięczności i Prawdy.

Trwaj zatem w Pokoju.

Amen.

 

Copyright by Jayem
Tłumaczenie: Marek Konieczniak
www.DrogaMistrzostwa.pl