Bezbronność i nietykalność – DP, L6, pyt.1
Pytanie: Jak to jest, że bezbronność jest pewną drogą ku nietykalności?
Odpowiedź: Zaprawdę, umiłowany bracie, usłyszysz, jak świat ci powie, że drogą do nietykalności jest bycie skrytym, samoobrona, zachowanie prywatności w stosunku do swych braci i sióstr, znalezienie sposobu, by stworzyć w swym umyśle ciemne i ciche miejsce, do którego możesz się oddalić i w którym znajdziesz złudzenie bezpieczeństwa. Niektórzy posunęliby się tu tak daleko, by wierzyć, że warunkiem nietykalności ciała jest zamurowanie go i nie ryzykowanie wychodzeniem na zewnątrz do świata. Wielu ludzi od tysięcy lat udawało się do klasztorów i świątyń, myśląc, że poszukują Boga, gdy tak naprawdę kierował nimi lęk, by uciec i się schować. Nie wszyscy tym się kierowali, ale niektórzy.
Mimo to powiadam ci, umiłowany przyjacielu, nienaruszalność nigdy nie może opierać się na złudzeniu, że oddzielenie jest możliwe, ale raczej na pozwoleniu, by do twego umysłu wkroczyła Prawda tej jednej idei: Wszystkie umysły są połączone. Kropka. Nie ma prywatności. Następnie zaś na uświadomieniu sobie, że: Jedynym sposobem, by osiągnąć nietykalność, to rozpuścić lęk. Mówiłem wam, że mistrzostwo to stan nieustraszoności, w którym nic ze świata zjawisk nie zmusza cię do udania się w danym kierunku. Po prostu czekasz i pozwalasz, by Duch Święty decydował za ciebie.
Sposób na rozpuszczenie lęku to stać się tak przezroczystym, jak to możliwe – dla świata, dla swych braci i sióstr. Jak to robisz? Cóż, mógłbyś stanąć na rogu ulicy i zrzucić z siebie całe ubranie. Ale to by nic nie zdziałało, jako że nie jesteś ciałem.
Umiłowany przyjacielu, bezbronność jest po prostu owym procesem przyzwalania na intymność. A intymność oznacza patrzenie do czyjegoś wnętrza.
Oto jestem.
Właśnie pojawiła się we mnie pełna lęku myśl.
Drżę, gdy proszę o tę podwyżkę.
Czasem myślę, że nigdy nie zrobię tego właściwie.
…cokolwiek wydaje się pojawiać w polu twej świadomości.
Nie czekaj na kogoś, kto da ci na to pozwolenie, ale uświadom sobie, że każdy tak naprawdę ostatecznie robi to samo, co ty – potyka się na swej drodze aż do chwili, w której uświadamia sobie, że wycierpiał wystarczająco i chce tylko Boga. Zdarzyło się po prostu tak, że ty znalazłeś się w tym miejscu odrobinkę wcześniej niż oni.
Zatem użyj każdej chwili, by decydować się być bezbronnym w stosunku do swego brata lub siostry.
Boże, teraz naprawdę się ciebie boję!
Czy wiesz, że w swym wnętrzu odczuwam obrzydzenie i widzę, jak mój umysł gada, że to ty jesteś tego przyczyną? Ale ze mnie głuptas.
Czasem tak bardzo się boję, że nigdy nie będę wystarczająco dobry.
…cokolwiek by to nie było. Po prostu podejmij decyzję, by być bezbronnym. A zaczniesz zauważać, że gdy wybierasz stanie się przezroczystym dla siebie i innych, to zaczyna się dziać coś całkiem dziwnego. Ściśnięcie w żołądku, ucisk w klatce piersiowej, zaciśnięcie szczęk, atakujące myśli, osądy, ciemne stare rany, których – jak się wydaje – nie możesz uwolnić, wydają się rozpływać prawie niezauważalnie. Dlaczego? Ponieważ utrzymywał je właśnie lęk.
A praktyka bezbronności – możesz z niej zrobić zabawę. Możesz się przy tym świetnie bawić.
Właśnie pozwoliłem, by pupą wyszły mi gazy! No cóż!
Zacznij traktować swoją egzystencję jak żart. Zauważ wielkie poczucie humoru we wszystkim i bądź co do tego szczery.
Gdy uświadomisz sobie, że wszystko, co się w tobie podnosi, jest doskonale neutralnym wydarzeniem, i gdy jesteś chętny, by się temu w sobie przyjrzeć, gdy jesteś chętny, by otworzyć się i powiedzieć:
Oto jestem! Spójrz do mego wnętrza i patrz. Jeśli chcesz mnie nienawidzić, nienawidź. Jeśli chcesz mnie osądzić, osądzaj. Jeśli chcesz mnie kochać, kochaj.
… to odkryjesz, że ta przeszkoda lęku, która była niczym żelazny szlaban, rozpuszcza się w słońcu twej Miłości.
Zatem bezbronność przenosi cię przez złudzenie lęku ku głębokiej miłości do siebie, a następnie do miłości całego Stworzenia. I uświadomisz sobie, że w Miłości jesteś doskonale bezpieczny. Jesteś tak nietykalny dla ciosów i strzał tego iluzorycznego świata, że po prostu patrzysz na nie ze współczuciem, Miłością i cierpliwością. A jeśli pojawia się chwast, po prostu odsuwasz go na bok, ponieważ chcesz się zachwycać jedynie widzeniem w drugim Chrystusa.
Jeśli boisz się bezbronności, to po prostu czynisz dla siebie niemożliwym, by kiedykolwiek zasmakować pokoju poznania, że jesteś nietykalny dla tego świata. Zacznij zatem ćwiczyć bezbronność. Otwórz się mocno i odsłoń siebie światu, samemu sobie. I jeśli poczujesz, że wzbiera w tobie lęk, to przynajmniejznajdź tego, kogo zwiesz przyjacielem, i zapytaj go:
Zrobiłbyś coś szalonego?
Na co on odpowie: A co takiego?
Czy pozwolisz mi stać się tak bezbronnym, jak to tylko możliwe? To mnie śmiertelnie przeraża, ale chcę wiedzieć, kim jestem.
I widzisz, oni będą bardzo szczęśliwi, ponieważ to oznacza, że nie muszą niczego robić. Nie muszą cię naprawiać. Nie muszą dawać ci rad. Nie muszą robić nic, prócz bycia ci świadkiem. I w tym byciu świadkiem zapewniają ci przestrzeń, w której podejmujesz decyzję, by wybrać uzdrowienie poprzez stanie się doskonale bezbronnym.
Ćwicz dobrze, umiłowany bracie. Pytanie, które zadałeś, jest bardzo ważne. A zadałeś je, ponieważ wiesz, że ciężar lęku przed bezbronnością staje się zbyt wielki, by go znosić. Ćwicz porządnie. Zaprawdę, umiłowany przyjacielu, udaj się do tej, którąznasz jako pastor Kay i zasugeruj, by to ćwiczenie zostało podane tym, którzy praktykują z nią Kurs Cudów. Niech będzie to eksperyment, w którym grupa około dwudziestu osób będzie się zbierać regularnie, by po prostu być świadkiem tego, jak ich bracia i siostry ćwiczą bezbronność. To wszystko, co mają do zrobienia. A potem będą świadkami cudów uzdrowienia, nawiązywania więzi, Miłości, która z tego wynika.
Zabierz tę praktykę do niej, a więc i do nich. I ćwicz dobrze, będąc częścią tej grupy. To powinna być wystarczająca odpowiedź na teraz.
Copyright by Jayem
Tłumaczenie: Maria i Rafał Wereżyńscy
www.DrogaMistrzostwa.pl