Jayem o naturze przebudzenia
Z Jeszuą, jako naszym miłującym bratem i przewodnikiem, poznaliśmy, że (…) w przebudzeniu nie chodzi o jakąś efemeryczną powściągliwość udającą transcendencję, w której każde wyzwanie i każde niechciane uczucie jest zbywane wyjaśnieniem, że jest to złudzenie. Przebudzenie jest raczej korektą, wycieraniem do czysta karty wyuczonego postrzegania, tak aby życie, które jest jedynie Miłością, jaka szerzy się, by objąć stworzenie, mogło być przeżywane a nie jedynie ograniczane do przetrwania. Przebudzenie nie jest końcem, lecz początkiem. Mój przyjaciel Michael Stillwater nazywa to „lądowaniem całymi stopami na planecie”.
„Zabierz mnie stąd, Scottie” [powiedzenie znane z filmu Star Trek – przyp. tłumacza] nie jest podejściem, którym żyje ani którego naucza nas nasz łagodny brat. Miłość nie szuka ucieczki, lecz służy. Gdy ego krzyczy: „Ale co ja z tego będę miał?”, przebudzone serce zadaje proste pytanie: „Jak mogę pomóc?”…a następnie pozwala, by Miłość była przewodnikiem.
~ Jayem, Droga Sługi, fragment Epilogu